Fake newsem w Polskę. Polskie poparcie dla Ukrainy na celowniku kampanii dezinformacyjnej Kremla
18/02/2022
Maria Avdeeva, dyrektorka z badań Europejskiego Stowarzyszeniya EkspertówRosja nie tylko zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na granicy z Ukrainą. Kreml zwiększa presję informacyjną na Europę. Polska już długo stanowi tradycyjny cel rosyjskich fake newsów. Obecnie ich liczba i intensywność świadczy, że to skoordynowana i złośliwa kampania wpływu.
Doraźnym celem tej kampanii jest ukazanie Ukrainy i jej najbliższych sojuszników – w tym Polski, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – jako agresorów planujących wojskową operację na Donbasie okupowanym przez cieszących się rosyjskim wsparciem separatystów. To przygotowanie fałszywego pretekstu (wsparcie sojuszników w Doniecku i Ługańsku) dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
W ciągu ostatnich miesięcy media związane z Kremlem wyprodukowały i rozprzestrzeniły wiele kłamstw opisujących rzekome ukraińskie ataki na Donbasie z zagranicznym wsparciem. Mało znane ośrodki medialne i kanały na Telegramie ukazują nowe „dowody”, które mają potwierdzić, że Ukraina wraz z sojusznikami przygotowuje różne prowokacje. Przekazy te trafiają do rosyjskich mediów ogólnokrajowych, są również rozsyłane przez specjalnie utworzone grupy w mediach społecznościowych. Boty i fałszywe profile rozprowadzają przekaz dalej.
Polscy najemnicy, zachodnia broń
Intensywność tych operacji rośnie z dnia na dzień, wzmaga się w związku z częstszymi dostawami wojskowego sprzętu obronnego dostarczonego Ukrainie przez sojuszników. Władze w Kijowie są oskarżane o używanie tej broni przeciwko siłom separatystów zgromadzonym na Donbasie. Rosyjskie media oczywiście nie wspominają, że sprzęt ten ma charakter obronny, a jego dostawy są odpowiedzią na ciągłą eskalację na granicy.
Kampanii dezinformacyjna tworzy w ten sposób narrację, że Siły Zbrojne Ukrainy „mordują” cywilów w Donbasie przy użyciu amerykańskiej, brytyjskiej i polskiej broni. Wszystkie kraje, które wspierają Ukrainę, powinny zatem natychmiast zaprzestać jej dozbrajania.
Moskwa twierdzi, że jest coraz bardziej zagrożona rosnącą obecnością NATO w Ukrainie oraz pomocą wojskową udzielaną przez jej partnerów. Dlatego też Kreml szuka możliwości podważenia relacji Kijowa z Warszawą i innymi państwami. Szczególnie wydaje się być poirytowany faktem, że Polska jest głównym partnerem Ukrainy w Unii Europejskiej oraz że wsparcie to jest nieprzerwane i efektywne. Ogłoszenie powstania nowego sojuszu wojskowo-politycznego pomiędzy Polską, Wielką Brytanią i Ukrainą tylko potwierdza ten trend. Nie dziwi zatem, że rozmieszczenie dodatkowych wojsk amerykańskich w Polsce i wysyłka broni przez Polskę do Ukrainy wzmogły intensywność manipulacji i kłamstw.
W ciągu ostatniego miesiąca w rosyjskich mediach regularnie pojawiały się „informacyjne wypełniacze” o polskim udziale w przygotowaniu ataku na Donbas, w tym o przyjeździe Polskich „najemników” na granicę między Ukrainą a samozwańczymi republikami w Donbasie. Przedstawiciel administracji tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej Edward Basurin stwierdził, że wywiad ma informacje o przyjeździe dwóch uzbrojonych grup mówiących po polsku. Według Basurina ich celem ma być przeprowadzenie wraz ze siłami specjalnymi Ukrainy prowokacji, sabotażu i zamachów terrorystycznych oraz zniszczenie infrastruktury umożliwiającej akcje odwetowe.
Sputnik na Łotwie, medium wspierane przez Rosję, podał: „Kiedy Brytyjscy «instruktorzy», ich właśni nacjonaliści i zwykli żołnierze nie wystarczają, najemnicy nadciągną z pomocą. Polscy najemnicy. Ich celem jest prowokacja, chaos i zniszczenie”.
Skłócić za wszelką cenę
Dezinformacja ma też za zadanie zdyskredytować nowo powstały brytyjsko-polsko-ukraińskiego sojusz wojskowo-polityczny. Rosyjskie media twierdzą, że głównym interesem Polski jest zwiększenie własnego znaczenia i wykorzystanie Ukrainy, by „podrażnić” Rosję. Poza państwowymi mediami jak RIA Novosti, takie wiadomości można również znaleźć w polskim tygodniku „Myśl Polska”, który rosyjskie media cytują jako polskie stanowisko. Kreml stara się pogłębić różnice pomiędzy Polską, Wielką Brytanią i Unią Europejską.
Osobną kategorią wśród publikowanych treści dezinformacyjnych o nowym sojuszu Londynu, Warszawy i Kijowa są artykuły mające na celu podważenie partnerstwa, których autorzy twierdzą, że „Wielka Brytania zaczyna domagać się poszerzenia swoich wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej”. Londyn już rzekomo wykorzystuje Warszawę, która powinna pamiętać o „1939 roku i konsekwencjach sojuszu z Brytyjczykami”.
Innym tematem kremlowskich manipulacji były informacje o wykluczeniu Polski z OBWE, gdyby udzieliła Ukrainie pomoc wojskową. Komunikat premiera Mateusza Morawieckiego, który ogłosił, że Warszawa wsparła Kijów sprzętem defensywnym, by odeprzeć ewentualną rosyjską agresję, jeszcze bardziej zintensyfikował ten trend. 1 lutego polskie władze przyjęły rezolucję o dostarczeniu Ukrainie nowoczesnego przenośnego systemu przeciwrakietowego „Piorun”.
Rosyjska propaganda rozsiewa też informacje o wierze polskiego rządu w to, że hipotetyczny atak Rosji na Ukrainę doprowadzi do pełnego bezpieczeństwa kraju, i o braku chęci wsparcia Kijowa, który „zniszczył wzajemne relacje”. Takie kłamstwa są oparte na tezie, że Polska rzekomo widzi Ukrainę jako „strefę buforową”, a zarazem jest przekonana o tym, że Rosja będzie unikała jednoczesnego konfliktu z wieloma państwami naraz. Jednocześnie publikowane są materiały, że Polskie władze lekkomyślnie popierają potencjalny konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą, który doprowadzi do gospodarczej zapaści i „wpłynie na wszystkie wschodnioeuropejskie kraje, w tym Polskę”.
Media kremlowskie używają też przeróżnych manipulacji, by pokazać, że Polacy mają poczucie wyższości wobec Ukraińców, którzy są „tanią siłą roboczą”. Takie przekazy zaznaczają, że polskie firmy będą wykorzystywać Ukraiński kryzys, by zyskać gospodarczo. W tym kontekście zostały rozprowadzone fałszywe wieści, że premier Mateusz Morawiecki nazwał Ukraińców „tanią siłą roboczą, która byłaby pożytkiem dla Warszawy”.
Ataki hakerskie
Kampanie dezinformacyjne są często połączone z operacjami w cyberprzestrzeni. W noc 14 stycznia 2022 roku hakerzy dokonali zmasowanego ataku na ukraińskie rządowe portale: strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i około 70 innych instytucji. Hakerzy zamieścili antyukraińskie treści w języku ukraińskim, rosyjskim i polskim.
Błędy gramatyczne i stylistyczne w tekście polskojęzycznym wskazywały na to, że nie napisał go Polak, lecz kiepski tłumacz. Celem tych, którzy stali za cyberatakiem, był zamieszczenie „polskiego śladu” pozostawionego przez atakujących i pogorszenie stosunków między Kijowem a Warszawą. Według rzecznika prasowego Ministra Koordynatora Służb Specjalnych Stanisława Żaryna cyberatak wpisywał się w działania Rosji przeciwko Zachodowi.
Warto rozwinąć przeciwdziałania wobec rosyjskiej agresji nie tylko w sferze wojskowej, ale też informacyjnej. Polska i Ukraina mogłyby wypracować wspólny pozytywnym przekaz opisujący współpracę i sukcesy, który można by było rozgłaszać. To pozwoliłoby na solidarne przeciwdziałanie rosyjskiej narracji.
Źródło: Nowa Europa Wschodnia